Wczoraj szykując sie na spotkanie z Fundacją My Pacjenci dostałam telefon od taty.
Zabieramy chłopaków na weekend. Jesteśmy w drodze.
Oczywiście nie protestowałam a blogerrskie spotkanie z jednym Staszkiem było o wiele przyjemniejsze.
No i nadszedł ten moment kiedy dzieci nie ma(Staszko jest ale chodzi spać z kurami i pośpi do 8), chata wolna. W głowie milion myśli na minutę co robić bez dzieci. Plany mam ambitne. Po południu zaplanowałam sprzątanie.... Tak ambitne bardzo ale wiecie kiedy jest troje dzieci biegajacych po domu to moje porzadki wyglądają jak wygladają. Sprzątanie to niekończąca sie opowieść o zbieraniu zabawek i poodkurzaniu zanim ktoś znów coś wysypie w drugim końcu podłogi. Teoretycznie jest lepiej odkąd dzieci mają swój pokój ale i tak znoszą wszystko do salonu.
A teraz. Teraz jestem po długiej kąpieli, gdzie:
-nikt nie pukał, nie stukał w drzwi
-nie pytał się długo jeszcze
-mamo a po co ci tyle wody
-ooo ile piany, moge się nią pobawić
-mamo pić/jeść nie ważne że tata jest w domu mama zawsze do wszystkiego potrzebna
-mogłam spokojnie poleżeć w mojej ulubionej soli borowinowej
-nałożyć maseczkę (którą sama zrobiłam na wczorajszym spotkaniu z białą glinką i energetyzujaca pomarańczą)
W końcu nadszedł dzień kiedy Staszka muszę odstawić od piersi.
Cały czas myślałam ze do 2 ur sie pokarmimy albo młody sam się odstawi wcześniej. Niestety ze względów zdrowotnych muszę zrobić to ja. Leki dozwolone przy kp sa dla mnie nie wystarczające a bez nie mogę funkcjonować. 13 mcy to dość sporo jak to lekarz powiedział krzywda mu sie nie stanie. To fakt. Ale mam mętlik w głowie. Jak to rozegrać?
Były takie noce że mały wolał pić wodę niż mleczko. Odkąd pojawiły się u mnie problemy zdrowotne mały w nocy wybiera pierś zamiast wody. Cały czas mam wątpliwości czy powinnam podać mm?? Staszek nigdy go nie próbował wiec nie wiem czy mu zasmakuje. Czy będzie je chciał pić. W końcu choć je kolacje to w nocy jest głodny.
Od kilku dni przekładam odstawienie na jutro.
Wiem że nie wszyscy to zrozumieją ale jest mi smutno. Będzie mi brakowało kp. Karmienie piersią to nie tylko karmienie mlekiem. To rytuał podczas ktorego mały się wycisza i przed snem, to lek na smutki i bóle.
Początkowo post miał być o fajnych opaskach na rękę na których możemy umieścić dane dziecka i rodzica w razie potrzeby gdyby w tłumie zagubiło nam się dziecko. Podczas warsztatów dla blogujących mam na których byłam jakieś dwa tygodnie temu post ewoluował w mojej głowie dzięki informacjom które tam uzyskałam powstał dzisiejszy tekst.
Wiem każdemu z nas wydaje się że dziecko jest przez nas na tyle pilnowane że nie sposób go zgubić. Nic bardziej mylnego. Sama przekonałam się o tym całkiem niedawno gdy podczas majowego weekendu byłam z dziećmi w zoo. Na środku ogromny plac zabaw obok ławeczka siadam, dzieci nie widać ale widzę charakterystyczne seledynowe buty Antosia. Jest ok. I nagle buty znikają. Wstaje małego nie widze choć siedziałam dwa metry od niego zniknął. Nie ma i już. Serce podchodzi mi z nerwów do gardła, obie z koleżanką zaczynamy krzyczeć i gorączkowo się rozglądać. Nagle patrzę idzie, smutny z butami w ręce. Nie został wpuszczony na płatne atrakcje dnia. Kamień spada mi z serca ale zabieram dzieci i opuszczamy plac zabaw. Wychodząc koło płatnych zjeżdżalni i suchego basenu zobaczyłam równie smutne dziecko co Antek i pana mówiącego czyje znowu to dziecko. Wygląda na to że nie jednemu rodzicowi dziecko zniknęło z pola widzenia tego dnia.
Niestety ale każdego dnia rodzicom bezpowrotnie znikają dzieci, jedne zostają zagubione inne zostają porwane jeszcze inne ulegają śmiertelnym wypadkom.
Statystyki są przerażające. W 2011r dziennie znikało 11 dzieci. Tak 11 dziennie i to bezpowrotnie.
Czy możemy przygotować siebie i dziecko na taką ewentualność?
Pewnie żadne z was nigdy nie myślało o tym że może zgubić swoje dziecko. Każdy z nas słysząc o tragedii myśli mnie to nie spotka. Ja zawsze pilnuję swojego dziecka. Jakiś czas temu w internecie puszczono filmik z eksperymentu gdzie mężczyzna porywał dzieci a matki się temu przyglądały.
Łatwo porwać??
Ano okazuje się że bardzo łatwo.
A filmik pokazuje jak łatwo zmydlić oczy dzieciom i rodzicom.
Ruchliwy trzylatek, ciekawy pięciolatek zawsze znajda powód by pobiec w inną stronę jak mama, tata czy babcia. A naszą nieuwagę łatwo wykorzystać (niestety coraz częściej obserwuje rodziców na placach zabaw zaabsorbowanych nie tym co robi i z kim robi dziecko a gapiących się w telefon czy tablet)
Ale nie wszystko da się przewidzieć. Jak więc powinniśmy zareagować gdy dziecko nagle zniknie nam z pola widzenia.
Przede wszystkim opanowanie i zachowanie spokoju. Tak wiem w takiej sytuacji to trudne ale kiedy my zaczniemy panikować ludzie wokół nas zanim zrozumieją co się dzieje i zaczną nam pomagać może być za późno.
Po drugie zaangażujmy w pomoc ludzi wokół nas.
Wróćmy do miejsca gdzie dziecko ostatnio było razem z nami.
Jeśli jesteś w centrum handlowym, parku rozrywki czy zoo zaangażuj w pomoc ochronę, pracownika obiektu jeśli mają system nagłośnienia niech jak najszybciej nadadzą komunikat przez głośniki. i obstawią wyjścia.
Jeśli dziecko się nie znajduje jak najszybciej dzwoń na policję.
Choć nikomu tego nie życzę to uważam że warto porozmawiać z dzieckiem nawet 2-3 latkiem o tym że może się zgubić jesli nie bedzie się nas pilnowało, jeśli będzie uciekało. Starszaka możemy już bardziej przygotować na niespodziewane ewentualności.
Czego może dotyczyć taka rozmowa:
-nauczmy dziecko jak się nazywa i gdzie mieszka
-żeby nie oddalał się z obcymi ludźmi,
-że kiedy się zgubi niech szuka kogoś do pomocy, najlepiej kobiety z dzieckiem, osoby w mundurze
-niech samo nie oddala się od miejsca gdzie ostatnio widział rodzica/opiekuna
Jeśli idziemy w zatłoczone miejsce ubierzmy dziecko charakterystycznie, w jaskrawe barwy, może odblaskowa czapka.
Kiedy spotkałam opaski w Rossmanie od razu przypomniała mi się sytuacja z zoo gdybym go nie znalazła od razu maluch nie umiał by powiedzieć gdzie mieszka ani tego jak się nazywa. Od razu wzięłam kilka w końcu były za niecałe 2 zł. Będę nosić w torebce i zakładać dzieciom podczas wyjść w zatłoczone miejsca.
Imię i numer do rodzica możemy łatwo nanieść długopisem, a opaski są wielorazowego użytku.
Wiosna, słońce, długie spacery.
Wszystko juz się obudziło z zimowego przestoju.
Bzy kwitną, ptaki śpiewają.
Dzieci w piaskownicy. Tego było mi trzeba. Wreszcie zaczynam odzywać i psychicznie dochodzić do siebie. Wbrew pozorom wycieczka na plac zabaw i ławeczka w cieniu z książka, gazeta lub nawet bez jest dla mnie mega relaksujaca. W domu zawsze cos do zrobienia. Zmywanie pranie sprzątanie itp. A tu dzieci się bawią a ja nic nie robię. Dosłownie nic. Z reguły Staszka smacznie śpi w wózku a jeśli nie to z radością obserwuje bawiących się braci.
Nasze plany zawodowe ida w dobra stronę i oby tak zostało.. Zmieniamy mieszkanie na większe. Wszystko wreszcie się układa choć są sprawy jeszcze nie wyprostowane to mimo wszystko jestem zadowolona. Przed nami planowanie wakacji. Ciekawe czy uda mi się tam wypocząć? Przecież mama musi mieć wszystko pod kontrolą. Ale zmiana klimatu przyda się wszystkim
To pierwszy post od jakiegoś miesiąca może nawet dłużej.
Od czasu napisania ostatniego nie włączałam komputera. Nie czułam takiej potrzeby. Zresztą z FB korzystałam na tel do czasu kiedy nie przestał działać bo ktoś go podeptał. Teraz okupuje tablet męża.
Wydarzenia marcowe kompletnie wybily mnie z rytmu. Dzieci miały zapalenie oskrzeli kiedy wyglądało ze będzie dobrze Antek złapał jakąś bakterie gorączka biegunka kiedy trzy godziny nie chciał jeść pić wiedziałam że się odwodni. Więc powedrowalismy do szpitala który jest koło nas. Tam była pani doktor u której dwa dni wczesniej byłam na kontroli dodatkowo zleciła małemu badania które mieliśmy zlecone w przychodni. Zglosilam problem że Antek nie miał juz drzemek w dzień i znów je ma nawet do 5 godzin trwają. W badaniach wyszła niedoczynność tarczycy. Czekamy na wizytę u endokrynologa.
Zadzwoniłam do mamy jeszcze z izby przyjęć żeby przyjechała nam pomóc mąż został w szpitalu a ja wrocilam. Potem juz się nie dodzwonilam do nikogo (pamiętajcie awarie sieci orange). Około 8 mama przyjechała przywiozła śniadanko.
Wzięła Staszka i po chwili mówi ale on się dziwnie przytula. Ja zerkam na dziecko a ono sine brak kontaktu z dzieckiem. Zaczelam nim potrzasac, dmuchac w niego i nagle zaczął ruszać oczami i robić się różowy. Szybko telefon po karetkę. Zanim przyjechali sytuacja się powtórzyła. W szpitalu mały został zbadany przez kardiologia neurologa i 3 pediatrów. Oprócz tego szereg badań. Ktg, RTG, ciśnienie, badania krwi. Wszystko w normie jedynie RTG wykazało śródmiąższowe zapalenie płuc. Byłam w szoku mały dzień wczesniej dostał kataru nie kasłał nie gorączkował. Niestety do końca żaden z lekarzy nie był w stanie wyjaśnić co się z małym stało. Prawdopodobnie to był bezdech spowodowany zapaleniem płuc. Może omdlenie a nawet jedna lekarka stwierdziła że to były drgawki z bliżej nieokreślonego powodu. Za tydzień mamy kontrole u neurologa. Oprócz tego często sprawdzamy czy oddycha. Nie chce się nawet zastanawiać co było gdyby dzień był jak codziennie i siedział by w końcu a ja bym robiła śniadanie w kuchni. Gdyby nikt nie zauważył że coś się z nim dzieje.
Zmęczona po zimie po całej tej sytuacji jestem wyczerpana psychicznie i fizycznie. Staszek wstaje po 6 Antek ostatni chodzi spać koło 22-23 w zależności od tego ile śpi w dzień. Staszkowi idą 4 zęby w nocy buzi się 10 razy. Więc tego snu dużo nie ma.
Potrzebuje słońca i chwili spokoju. Ale się nie zapowiada. Mało tego zamiast remontu nowego mieszkania które kupiliśmy jest proces w sądzie. Ktoś nas oszukał i sprzedał go w tracie procesu sądowego a zrobić tego nie powinien. Mieszkania nam nie zabiorą ale nie wiadomo ile czasu będzie trwał proces. Postanowiliśmy do czasu wyjaśnienia nie inwestować więcej pieniędzy.
Nieszczęścia chodzą parami.
Nadszedł ten czas kiedy moje maleństwo pójdzie do zerówki. Zdecydowaliśmy o tym że razem z Jankiem do przedszkola pójdzie Antek. A mama będzie mogła pracować w domu siedząc ze Staszkiem. Będzie mi łatwiej pracę ogarnąć niż 2. Tomek rano ich zaprowadzi a potem ja ich będę odbierać.
Wszystkie okoliczne przedszkola wprowadziły dzien otwarty. Można tam zajrzeć mniej więcej dwa razy w tygodniu w celu zapoznania się z placówką i pracującymi tam osobami. Dzieci miały zajęcia plastyczne, muzyczne no i zwiedzały sale i bawiły się zabawkami. Chłopakom tak się spodobało że nie chcieli stamtąd wyjść. Na dniach otwartych było jeszcze kilkoro dzieci i rodziców a my jako jedyni zadawaliśmy wszystkim pytania. Pierwsze co to powędrowałam do wystrojonej pani która stała z boku i bacznie obserwowała chętnie pomagając dzieciom. Uderzyłam do niej z pytaniami bo na opiekunkę nie wyglądała trzymała się trochę z boku więc stwierdziłam że nic tylko pani dyrektor. Zasypałam kobitkę mnóstwem pytań odpowiadała bardzo chętnie tu jest to tu jest to itp kiedy przeszłam do konkretów okazało się że to pani woźna pracująca tam od miesiąca ;) szybko odnaleźliśmy właściwą dyrektorkę, bardzo sypatyczna odpowiedziała na wiele pytań które mieliśmy przygotowane.
W zasięgu trzech minut spacerem no maks 5 z dziećmi :) są trzy przedszkola. Najbliższe jest po drugiej stronie ulicy.
Jednak zdecydowaliśmy że nie będzie ono widniało na naszej liście preferencji jako pierwsze a jako drugie.
Powodów było kilka. Pierwszym jest to że znajomi nie są zadowoleni. Choć przedszkole oblegane bardzo bo ma dobrą opinię. Ponoć już trzydzieści lat temu było oblegane. Drugi powód po przeprowadzce do naszego M które remontujemy do innego przedszkola będzie bliżej.
Wybraliśmy nieduże 3 oddziałowe przedszkole położone w parku. Nie jest to nowoczesne przedszkole super wyposażone. Zwykłe małe ale przytulne. Podejrzewam że od 20 lat wiele się tam nie zmieniło a może i dłużej gdyż jest to przedszkole wybudowane jeszcze przed II wojną światową oczywiście modernizowane w latach późniejszych.
Mam nadzieję że będzie to dobry wybór.
Na formularzu rekrutacyjnym umieszczamy 3 placówki w kolejności od najbardziej do najmniej pożądanego. Formularz można wypełnić na internetowej stronie i wydrukować. Musimy go potem dostarczyć do każdej z wymienionych placówek. Dowiedzieliśmy się że nie będzie problemów i dzieci zostaną przyjęte. Jak będzie czas pokaże.