Niestety ale choróbska paskudne dopadły całą naszą piąteczkę.
Antybiotyk był niezbędny ale nie do końca sobie poradził. Kupiliśmy inhalator i każde z dzieci dostało leki do inhalacji.
Moja pierwsza myśl jak to będzie?? Przecież lekami Antek pluje, Staszek teraz zaciska usta nawet jak idzie jedzonko. Aż bałam się pomyśleć jak przeprowadzić na nich inhalacje. Wpadłam na kilka pomysłów. A każdy z nich pomógł.
1. Na nurka
Opowiedziałam Jankowi i Antkowi że to maseczka nurka, że trzeba ćwiczyć co by potem w wodzie dawać sobie radę. Pomysł bardzo im się spodobał i obaj chcieli od razu przejść do sedna czyli inhalacji.
2. Na chmurkę
Antkowi dość szybko się znudziło. Pierwszy raz i drugi były całkiem fajne, potem po 5 sekundach się nudził. Więc powiedziałam że pobawimy się w jedzenie chmurek. Zabawa polegała na tym kto zje ich więcej. Zgadnijcie kto wygrał? Pewnie że wszystkie były Antkowe. ;)
3. Na śpiocha.
Staszek nie dawał sobie robić inhalacji. Powyższe punkty nie zrobiły na nim wrażenia. U niego inhalacje wykonuje na spaniu. Wtedy nie protestuje i ładnie wciąga chmurki nosem. Można kupić dla maluchów namiot do inhalacji. Ale obędziemy się na szczęście bez.
4. Można tez kupić inhalator w kształcie pingwinka, króliczka czy żabki co pewnie też bardziej zachęci dziecko do korzystania. My jednak wybraliśmy to co akurat było w aptece. Perspektywa szukania po mieście z trójką chorych smyków sprawiła że wybredna nie byłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz