wtorek, 14 stycznia 2014

Zdjęcia ze świąt

Z racji że na post o prezentach i świętach jest trochę późno postanowiłam że wrzucę kilka zdjęć zrobionych przez dziadków i przeze mnie jak już wróciłam ze świątecznego wypoczynku.





Połączenie piętrowego garażu z farmą i kolejką. Oczywiście od Wadera


Uwielbia skakać na krowie. Starszy przesiadł się na wielką gumową piłkę


Młody bawił się z wujem w kosmitów


Porcja szampana noworocznego musiała być (oczywiście wersja bezalkoholowa)





Dzień bez mleczka jest dniem straconym


Dzieciaki uwielbiają kąpiele.



W moim rodzinnym mieście stoi taki wielki betonowy Pegaz i w tym roku został przebrany z okazji swiąt.

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Wekendowo

Czytając wasze komentarze zauważyłam że duphaston nie tylko mi nie służył i cieszę się że lekarz mi go odstawił. Wejście na 1 piętro kończyło się zadyszką i musiałam odleżeć 15 minut żeby znów czuć się normalnie a noc w której nie przespałam 10 godzin kończyła się totalnym zmęczeniem i bólem brzucha dnia następnego. Obawiałam się że będzie tak do końca ciąży. Naszczęście już jest wszystko w porządku.
Wczoraj udaliśmy się do Manufaktury chciałam odwiedzić z dziećmi średniowieczne miasteczko w parku nieopodal i zobaczyć kilka innych atrakcji przygotowanych na finał WOŚP niestety z powodu pogody skończyło się na lodach (miałam na nie ochotę już od kilku dni)  spacerze po galerii i odwiedzeniu kilku sklepów. Wczoraj się nie zmęczyłam, nie miałam zadyszki a dziś czuję się dobrze. Także ewidentnie tabletki źle wpłynęły na moje samopoczucie



Jak się pytam małego czy wychodzimy to choć nie mówi to zaczyna piszczeć z radości błyszczą mu się oczka i leci po buty. Najczęściej przynosi Jasiowe albo taty. I od razu biegnie do drzwi :D

Nowe nazewnictwo Jasia
Tata dostał listę z zakupami i Jasio do niego podleciał: Tato kup mi szynke ale taką nie drogową. Tata zbaraniał bo nie wiedział o co chodzi mama musiała tłumaczyć

Szynka nie drogowa = szynka nie drobiowa


piątek, 10 stycznia 2014

Poszpitalnych słów kilka

Dzisia już jest 1 dzień 18 tygodnia. Od 3 tygodni czuję ruchy maleństwa.
Ze szpitala wyszłam zaraz po świętach. Krwawienia już nie było, ciśnienie dzięki Dopegytowi już się ustabilizowało akrwiaka jednak nie było (pani doktor początkowo myślała ze jest ale zrobiła dla pewności jeszcze usg od dołu i okazało się że go nie ma niestety zapomniała już mi o tym powiedzieć) więc pan doktor puścił mnie do domu. Do domu dostałam tabletki
Dopegyt 3x1
Duphaston 2x1
Luteina 2 na noc
I zalecenie nie dźwigać.

Jestem też już po wizycie kontrolnej u swojego lekarza. Wszystko w pożądku łożysko jest już tam gdzie być powinno (tzn przesuwa się wraz z rosnącą macicą w górę), dzidzia płci nie chce pokazać, Duphaston wybrałam do końca opakowania a Luteine mam zwiększoną do 2 rano i 2 wieczorem. Dopegyt został tak jak w szpitalu.
Generalnie bardzo szybko się męczę, jakbym była już w 8 bądź 9 miesiącu ciąży. Wydaje mi się że to skutek uboczny duphastonu od kilku dni go nie biorę i widzę poprawę. Sama z dziećmi nie wychodzę z domu niestety spacery zawieszone no chyba że tata z nami idzie. Tak samo z zakupami. Na te większe wybieramy się całą rodziną.
Wczoraj byłam u dentysty niestety zamiast robić zęby które są do zrobienia (3 ubytki do wypełnienia) to od września co wizytę jest coś nowego. Jakiś tydzień temu wykruszył mi się kawałek plomby i to trzeba bylo w pierwszej kolejności zrobić. Za tydzien  kolejna wizyta i mam nadzieję że wreszcie nie będzie niespodzianek.

A i skąd się wzięło plamienie ..... nie wiem naj prawdopodobniej od podwyższonego ciśnienia.