sobota, 29 listopada 2014

Szpital again. I o tym jak zmienia się moje dziecko.

Ostatnimi czasy nie mam siły na nic. Nie wysypiam się a o dzieci trzeba dbać.
Antoś znów był w szpitalu. Badania które miał zrobione nie wykazały żadnych nieprawidłowości ani przyczyny krwawienia z układu pokarmowo-wydalniczego. W miedzy czasie chcieli nas odesłać do szpitala w ktorym był pierwszy raz ale tam nas nie chcieli już przyjąć bo krew w pieluszce to sprawa chirurga. Przebadali i wyszliśmy ze szpitala pełni nadzieji że wszystko jest ok. Bo to się czasem zdarza u dzieci choć ilosc krwi u małego w pieluszcze przeraziła lekarzy.
Aż tu czar prysnął po rozmowie z chirurgiem ktory zajmuje się podobnymi przypadkami tylko że u dorosłych. Mały nie miał najważniejszego badania czyli pobranego wycinka jelit endoskopem i obejrzenia ich w trakcie pobierania wycinka. Póki co mały nie wykazuje żadnych objawów ze jest cos nie tak i krwawienia nie ma ale cały czas mam obawy że znów koszmar wróci.
Koszmar bo każda wizyta u lekarza czy badania są dla Antosia koszmarem. Niby nic strasznego ale  pobyt w szpitalu bardzo wpłynął na małego.
Boi się chodzić spać potrafi siedzieć do 1 w nocy choć ustać juz nie może. Zasypia tylko mocno wtulony w mamę lub tatę. W nocy często się budzi i płacze. Obgryza paznokcie czego wcześniej nie robił. Bije wszystkich, czesto krzyczy, rzuca zabawkami.
Dużo się przytulamy i z dnia na dzień jest coraz lepiej ale to już nie ten sam Antosiek.
PS
W tym tygodniu walczymy z oskrzelami u całej trójki. Podawanie leków 3 razy dziennie nerwowo mnie wykończy, na szczęście całą trójkę można leczyć tym samym syropem o którym więcej znajdziecie na stronie http://www.hartujmisie.pl

poniedziałek, 10 listopada 2014

Mój cyc ma moc

O karmieniu piersią napisano poematów wiele.
Od razu na wstępie zaznaczam że nie jestem gorliwą przeciwniczką mm wojny wywoływać tu żadnej nie chcę ani komentarzy że cos jest złe. Karmienie dziecka i wybór tego co dostaje dziecko zalezy od rodziców i ja to szanuję.
Ja sama lubię czytać Hafiję i jej wywody na temat karmienia i jego mitów i zalet.
Jak wiecie ze szpitala czy też nie ze szpitala panowąął u nas norowirus, W domu zaczęło się w dniu wypisu Antka dwie nie przespane noce, ból brzucha wymioty biegunka najpierw ja potem Janek, Tomek, moja mama, siostra generalnie nie omineło nikogo kto miał z nami styczność.
Staś o niego najbardziej się bałam bo wymioty czy biegunka oznaczały pobyt kolejnego dziecka w szpitalu.
I niestety z miśka zaczęła lecieć woda, czoło cieplejsze niż zwykle. Po pierwszej takiej niespodziance w pieluszce dostawiłam małego do cyca żeby jak najwięcej ssał jak nie chciał to robiłam przerwę i jeszcze raz do cycusia. Oprócz tego lekarka do której zadzwoniłam kazała podawać mu probiotyk w kroplach.
Wodniste kupki na szczęście były tylko dwie. Mały szybko wrócił do siebie.
Wiem że mleczko mu pomogło. Że dzięki niemu on przeszedł najlżej z nas wszystkich tego paskudnego wirusa bo dzieciom karmionym piersią laktoferyna zawarta w mleku pomaga przetrwać wszystkie jelitówki bez większych powikłań lub nawet uniknąć zakażenia. Nawet nie wiecie jak bardzo mi ulżyło że mały przeszedł to tak łagodnie. Strasznie bałam się że się odwodni. Na szczęście wszystko dobrze się skonczyło.

niedziela, 9 listopada 2014

Absurdalny NFZ

Kto śledzi mój fp na facebooku lub instagramie ten wie że od miesiąca walczymy z chorobami Antka które atakują go z każdej strony. Zaczęło się miesiąc temu kiedy zaczął pocierać oczka wizyta na nfz u okulisty dziecięcego od zaraz się nie załatwi ale już ta sama pani doktor w prywatnym gabinecie przyjęła nas tego samego dnia którego zadzwoniłam wizyta 150 diagnoza przewlekłe zapalenie spojówek o charakterze alergicznym. Krople dwa rodzaje łącznie 5 razy dziennie. Kropienie ich to nie wiem czy większy koszmar dla mnie czy dla Antka. Trzeba go przytrzymać i na siłę jedną ręką rozchylić oko i wpuścić krople. Płacz krzyk, serce się kraje ale wszystko dla dobra dziecka. Po 2 tygodniach mały dostał zapalenia napletka po raz kolejny. Ból nie do opisania, trzy dni chodził bez pieluszki liczyłam na odpieluchowanie a tu bach. Matce zachciało się pożądku w kuchni dzieci złapały kieliszek do szampana któru 5 sekund później był już potłuczony stopa do szycia rana 4 cm płytka 3 szwy. Kilka pobytów w między czasie u pediatry na kontroli i Antek rano wstaje nie chce jeść pić gorączka zwymiotował ibum, czopka w domu nie miałam dzwonie po męża do przychodni tam polecaja mi jechac na szpital bo jedna pani pediatra z naszego Tolka ma dyżur w pobliskim szpitalu od nas jakieś 600m. Tam przyczyny nie znają osłuchowo czysty, może ta noga coś nie bardzo ale pod opatrunek nikt nie zajrzy bo to inny szpital zakładał dziecko odwodnione więc weźmie kroplówkę i pójdzie do domu. Jednak po założeniu kroplówki i wynikach CRP wysokie dziecko zostaje. Wszystkie inne badania wyszły prawidłowo wymaz z gardła czysty żadnego rotawirusa czy norowirusa. Tata zostaje w szpitalu ja wracam do domu z dwójką pakuję torby prowiant i zawożę na oddział. Na drugi dzień pani mówi że w niedzielę wychodzimy. Minął piątek sobota niedziele i tu się okazuje że na oddziale nie ma lekarza już drugi dzień... jest tylko lekarz na izbie przyjęć który przyjdzie gdyby coś się działo. W poniedziałek nadal nie ma lekarza mąż od 8 próbuje porozmawiać z panią z izby przyjęć i tu jest problem bo ona nie ma czasu na oddział bo ma ruch na izbie. Koło 15 rozmawiają na temat wypisu zbadała małego powiedziała że zajrzy w karte kolo 18 się pojawia nikt nie zostawił kartki że dziecko trzeba puścić zreszta kto to miał zrobić jak nikogo nie ma od piątku a o tym na co syn dostał antybiotyk dowiedziałam się dopiero wieczorem w poniedzialek. Mały dostał tam kaszlu kataru a cała pozostała rodzina w prezencie od jego wspołlokatorki norowirusa norwalk. Nalegałam na wypis bo syn lek może dostać w domu pozatym została mu jedna dawka a że była to inna pani z naszej przychodni to nas puściła bo ona nie widzi przeciwwskazań tylko że ona nie prowadzi malego to trzeba podpisac że dziecko zabieramy na żądanie co też zrobilam bez wachania bo skoro może iść do domu to po co ma leżeć i przejmować kolejne choroby od innych dzieci. Od  poniedziałku w środę miał zdejmowane szwy i tu też był cyrk bo nikt tego nie chciał zrobić w czwartek w przychodni oglądała go pani która nas wypisała.  Mały nadal ma katar i pokasłuje i do tego ropieją mu oczka od wczoraj a okulista dopiero w piątek ech... chyba znów pojedziemy na sor do okulisty bo do piątku to wszystko może się zdażyć a to może być zapalenie spojówek które jest nie wyleczone bo pani doktor nie wie czy leki mu pomoga bo jest stan przewlekły.

Czego  można się dowiedzieć o NFZcie po takim maratonie:
-jesli lekarz pilnie potrzebny to idź prywatnie, ciesz się że jesli mieszkasz w dużym mieście i nie muszisz jechać 100km
-jesli dziecko zwymiotowało syrop to trzeba go dać na oddział chorób zakaźnych i tropikalnych najlepiej na łózko obok dziecka z rotawirusem lub norowirusem,a najlepiej jak ono jeszcze kaszle i się smarka, cała rodzina się tym zaraziła pomimo iż na salę wchodziłam ja, mąż lub moja mama
-grzejniki w szpitalu pozakrecane zimno jak pierun (dobrze że mąż wie gdzie odkręcić specjalnym kluczykiem żeby działało)
-nikogo nie dziwi nieobecność lekarza na oddziale trzy dni.... informacji o stanie dziecka brak
-jeśli szpital założyl ci szwy to wcale nie musi chcieć ich zdjąć choć to jego obowiazek, pozostałe nie chciały ruszać bo to nie one zakładały
-nie wypuszczaj dwulatka z łóżeczka bo tak nie wolno i wytłumacz mu czemu siedzi w tej klatce, nawet nie wiecie jaką miał radochę jak siedział na kocu na podłodze i bawił się klockami.
-pamiętaj cierpliwość i namolność jest niezbędna bo inaczej nie dowiesz się niczego.
-zawsze można zlożyć skargę do funduszu bo czasem inaczej nic nie załatwisz

Płaczące dziecko na widok chusteczki do nosa, kropli do oczu czy innych medykamentów odbiera mi siły na pisanie i cała resztę. Mam nadzieję że się uporamy i że to koniec naszych zdrowotnych problemów