sobota, 30 marca 2013

Świąteczne życzenia



Wesołego jajka,
kurczaków, baranka,
ciasta z rodzynkami,
ostrego chrzanu,
tęczowych mazurków,
mokrego Dyngusa
i ode mnie całusa.

Życzę wam Ja i moje chłopaki

A na zdjęciach kraszanki z których słynie mój region



Dodane zdjęcia nie są moją własnością i pochodzą ze strony opoczno.pl 

piątek, 29 marca 2013

zabawki WADER prostota i wytrzymałość

Tandecie i chińskim wyrobom  mówię stanowcze nie. Po tym jak syn dostał ciężarówkę która jak uważam rozpadła się od samego patrzenia (tego samego dnia wylądowała w koszu,, pozbyła sie jej mama obawiając sie konsumpcji przez jedno z dzieci jak zobaczyła że elementy bardzo łatwo jest rozerwać i jeden z nich już leży na podłodze)  uważam że tandetne chińskie wyroby nie są dla dzieci. Za to uwielbiamy autka firmy Wader. :)

Co mnie w nich urzekło:
-solidne wykonanie
-prostota wykonania
-kolorystyka
-bez toksycznych dodatków
-posiadają wiele certyfikatów
-w sam raz dla malucha, nie mają ostrych części
-trwałość

Co posiada Jan
-4 małe autka
-większą wywrotkę
-wielkiego tira przewożącego kontenery
-straż pożarną
-spycharkę (ciężko mi to nazwać co to wogóle jest)
-zestaw do zabawy w piaskownicy

Część z zabawek posiada już prawie dwa lata. Znając jego możliwości i ilość zniszczonych zabawek uważam że są pancerne. Przeżyły wyrzucanie z pierwszego piętra przez balkon (był taki okres że co dorwał to leciał wyrzucić przez balkon). Tir i wywrotka dzielnie woziły piasek jak i naszego pieska :) Czyli są pojazdami wielofunkcyjnymi.

 Część naszej kolekcji                                  

Te małe autka są genialne. nadają się dla maluchów jako pierwsze autka. Nie mają elementów które by można było łatwo rozmontować i wsadzić do buzi. Można je łączyć ze sobą. Koszt jednego to około 5 zł





 Nasz Jan strażak od miesiąca uwielbia wszystko co jest związane ze strażą . Ten wóz w szególności przypadł mu do gustu. A do tego obrotowa super długa drabina robi furorę. Dzielnie gasi nim pożary :)))




Tu częściow widać nasz zestaw do piasku. Zdjęcie robione zeszłej wiosny. Grabki i łopatka solidne i wytrzymałe. do tego są w zestawie wiadereczko, i dwie duże foremki. Całość na fajnym stojaku  niestety nie mam tutaj  jego zdjęcia. Idzie wiosna więc jak ktoś szuka wytrzymałego zestawu do piaskownicy to polecam. 

czwartek, 28 marca 2013

Banan ze skarpetą

Dzisiaj jako owoc mama podała dzieciom banana. Najprostszy deser dla naszego malucha. Rozgniatamy banan widelcem i podajemy łyżeczką. Chłopaki uwielbiają owoce i warzywa. Mały co prawda je to co dostanie od mamy ale starszy sam sobie wybiera przekąski. Jabłko, banan i marchewka to ostatnio jego ulubione przekąski. Natomiast maluch podczas dzisiejszego deserkowania odkrył nowe połączenie. Banana ze skarpetą :) o tak ze skarpetą... Ostatnio uwielbia wkładać sobie do ust swoje stopy a że mama karmiła go w leżaczku to śmiało każą łyche banana poprawiał odrobiną skarpety :)

Wczoraj mama starszakowi zmieniła fryzurę na bardziej wiosenną czyli obcięła włoski bo już troche za długie były. Nawet był grzeczny i nie krzyczał jak ostatnio "mamusiu co ty mi robisz aj aj aja aj aj tak się nie robi dzieciom aj aj" czekałam tylko jak zapuka któryś z sąsiadów albo jakaś policja bo pewnie cała klatka go słyszała. No ale nie zapukał nikt. Chciałam zrobić mu zdjęcie i pokazać jakie to ja mam zdolności (we władaniu maszynką :)) ale się nie daje sfotografować. Będę polować z ukrycia :)

wtorek, 26 marca 2013

Babeczki czekoladowe a'la Nigella z kombiwara

Tak się z rana napatrzyłam na ciasteczka i babeczki na innych blogach że sama postanowiłam coś upiec. Ostatnio zachwycam się czekoladowym ciastem oliwnym Nigelli Lawson. Jednak zamiast upiec w okrągłej formie upiekłam w foremkach na babeczki :) i wyszły świetne. Uwielbiam takie wilgotne ciasta. Przepis banalnie prosty każda z nas bez trudu sobie z nim poradzi.
 Składniki:
 - 150 ml oliwy+ trochę na wysmarowanie formy
 - 50 g kakao w proszku
 - 125 ml wrzątku
 -2 łyżeczki ekstraktu waniliowego
 - 150 g mielonych migdałów (lub 125 g mąki pszennej)
 - 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
 - szczypta soli
 - 200 g drobnego cukru
 - 3 jajka

 Ponieważ obecnie nie posiadam piekarnika a jedynie kombiwar, wyjęłam z niego ruszt i nagrzałam go do temp 250 stopni. Dlaczego akurat tak bo często w ciastach z kombiwara jest spód niedopieczony. A tak nagrzewam mocno żaroodporne dno które potem utrzymuje temperaturę.
 



Kakao i wrzątek  mieszamy do uzyskania gładkiej masy



Dolewamy do tego ekstrakt waniliowy










Oliwę, jaja i cukier miksujemy 3 minuty do uzyskania puszystej masy









Wlewamy masę kakową oraz mąkę uprzednio wymieszaną ze szczyptą soli i sodą (ja daję zawsze proszek do pieczenia) dokładnie miksujemy









Przekładamy do formy (foremek)


 Piekłam po 6 sztuk. Myślę że gdybym włożyła wiecej dłużej by się dopiekały w środku.
Temp. 180 stopni i czas pieczenia 17 minut.
 W przypadku pieczenia w okrągłej formie zaleca się piec około 40 minut do momentu jak patyczek wetknięty w ciasto będzie suchy, zbyt długie pieczenie sprawia że ciasto robi się strasznie suche z wierzchu.
 Babeczek wyszło nam 18 :) napełniałam je do około 2/3 wysokości


Nigella poleca posypanie cukrem pudrem ale niestety nie miałam tym razem. Można dodać

poniedziałek, 25 marca 2013

Słoneczko słoneczko

Słoneczko świeci od samego rana, mama zadowolona bo może wiosna wreszcie przyjdzie.... jak 3 lata temu chodziła z pierwszym w brzuszku to do końca marca śnieg leżał.  Za oknem od 3 dni obserwujemy jak sroka zaczyna gniazdo wić, więc to dla nas kolejny zwiastun nadchodzącej już wiosny. A w wiadomościach mama słyszała dzisiaj że od lat obserwujemy przesunięcie pór roku i dlatego tak dużo śniegu na Wielkanoc będzie a na Boże Narodzenie nie mieliśmy ani grama.
Na święta wybieramy się na Śląsk do brata mojego męża. Mama już robi listę żeby to czegoś nie zapomniała zabrać.

niedziela, 24 marca 2013

Nosek aj...

Kręciłem się i kręciłem się i kręciłem się... mama mówiła żebym się już nie kręcił a ja jej nie słuchałem. No i jak przestałem to bach zrobiłem... Troszke bolało ale mam buziaka mi dała i już nie boli. Tylko nose troszke zdarty mi pozostał... Ale mama mówi że do wesela się zagoi.

Pierwszy biszkopcik

Mały ma już za sobą swojego pierwszego biszkopcika :) skonsumował go w towarzystwie młodej damy Zosi i starszego brata. Mama pod wrażeniem że dziecko w takim tempie pożera biszkopta. Dopiero dwa ząbki a tak wiele już potrafią



Jak się ciacho skończyło to mały uderzył w taki płacz że mama wpadła w panikę bo płaczu takiego nie słyszała u swojej pociechy. Lekarstwo jednak się szybko znalazło, był nim drugi biszkopcik.


Od teraz jak widzi że ktoś coś je to zaczyna cmokać i wyciąga łapki w kierunku jedzenia.
Rośnie kolejny smakosz :)

czwartek, 21 marca 2013

Playskool i stojak gimnastyczny Gloword

Stojak gimnastyczny Playskool niby taki niepozorny przyrząd ale bardzo przydatny. Idealny dla niemowląt leżących na pleckach, brzuszku jak i dla tych które już samodzielnie siedzą. Kolorowe, usmiechnięte maskotki  i świecące pszczółki skutecznie przyciągają uwagę maleństwa.




 Dodatkowo środkową maskotkę można pociągnąć i wtedy wydłuża się linka na której jest umieszczona puszczona wraca do poprzedniego stanu. Dzięki przełącznikom umieszczonym na górze możemy ustawić w jaki sposób ma grac nasza zabawka. Jeden przełącznik służy do regulacji natężenia dźwięku. Zabawka może grać głosniej bądź ciszej. Drugi służy do regulacji w jaki sposób ma grać. W sposób ciągły czy tylko wtedy gdy maleństwo podczas zabawy trąci jeden z pluszaków lub wciśnie jedną ze świecących pszczółek. Oczywiście możemy jeszcze wyłączyć całkowicie melodyjkę.




 Maleństwo leżące na brzuszku









 Maleństwo leżące na pleckach. Syn miał wtedy około 3 miesięcy


Tutaj służy jako stelaż do namiotu  :) twórczość własna starszego nakrywanie zabawki kocykiem kiedy pod spodem brat leży.

Tu chłopaki we dwóch leżą mały zniesmaczony że mu się brat wcina :)



wtorek, 19 marca 2013

Sypie sypie i sypie

Sypie śnieg i końca nie widać :( a my już bardzo tęsknimy za spacerami i za naszym placem zabaw. Ta zima bardzo mi się dłuży. Mały od września był bardzo zakatarzony a każdy spacer kończył się tym że w nocy mały krztusił się wydzieliną z noska która spływała mu do gardełka. I pomimo wielu różnych kropli i leków nic nie przynosiło ulgi na dłuższą metę. Więc trzeba było ograniczyć nasze wyjścia.  Od jakichś dwóch miesięcy  wydzielinki brak :)) A czemu tak reagował nie wiemy pani pediatra tego nie rozgryzła.
Czekamy na pogodę a tu wiosna nie nadchodzi. Gdyby było mniej śniegu to można by pospacerować a tu nie widać końca... Pada i pada.
Pogodo nadciągaj.

A tym czasem bałwana mamy



niedziela, 17 marca 2013

Kawa

Poranna kawka. Uwielbiam się nią delektować. Dzieci jeszcze śpią a my z mężem pijemy razem kawę. Taki nasz mały rytuał. Za oknem dzisiaj słoneczko, człowiek od razu wstaje w lepszym humorze. Mama ma nadzieję na piękną bezwietrzną pogodę. Chyba małemu podamy dzisiaj po raz pierwszy mięsko :) bidulek jak widzi że coś jemy to aż piszczy że też by chciał. Siedzi i rusza mordeczką.
 Udanej niedzieli


sobota, 16 marca 2013

Fisher Price mata

Jesteśmy posiadaczami maty Fisher Price starszy syn dostał ją w prezencie. W zestawie z mata były 4 zabawki którymi dziecko może bawić się samodzielnie bądź możemy je zamocować w macie. Są 4 otwory na każdym z pałąków w których mocujemy te zabawki. Mama dokupiła dzieciom 2 dodatkowe zabawki które również mocujemy na naszej macie :) Jak się okazało to w macie nie jedno a dwoje dzieci się zmieści :)





Poszczególne elementy łatwo się czyszczą, a materiałowy materacyk jak i elementy przywieszek można prać.   Minusem jest cienki materacyk, właściwie jak dla mnie to kawałek materiału który mocujemy rzepami do plastikowej ramy. Jak widać na zdjęciach starszy syn który jest bardzo ruchliwy i wszystko musi obejrzeć łatwo sobie z rzepami poradziła i wszystko się pościągało. Ale to zabawka raczej dla niemowląt i im raczej ciężko by było zająć się rozmontowywaniem konstrukcji.
Zębrę która widać na zdjęciach dokupiłam. Dzieciaki ją uwielbiają, po naciśnięciu dużego żółtego guzika włącza się melodyjka.

Ptak Outlet

Po wpływem impulsu dziś wróciliśmy do babci inna trasą niż zwykle i zawitaliśmy do PTAK Outlet... Mama się napaliła na tanie i wielkie zakupy.... Niestety to co z zamiaru miało być super extra wyprzedażowym miejscem takie nie jest. Coś można taniej kupić ale nie warto jechać tam specjalnie. Jak dla mnie wielka porażka.

Kiedyś mama jak nie była mama :) sobotnie wieczory kino impreza lub spotkanie z przyjaciółmi w knajpie.  Jak zobaczyłam obrazek poniżej to wszystko się przypomniało.

Teraz mam kochającą rodzinkę i za nic w świecie nie zamieniła bym moich łobuziaków na tamte czasy :) Kocham moje smyki. Te dwa małe i tego dużego też. Siedzimy i budujemy budowle.... Tata buduje mama po necie buszuje :D

czwartek, 14 marca 2013

Miejsce pierwsze i nagroda Sport Cup MAM

Braliśmy udział w konkursie u Testującej Mamy (we współpracy z MAM) i ku naszej uciesze i zaskoczeniu zajęliśmy pierwsze miejsce :) Wyniki zostały ogłoszone na stronie testującej mamy na facebooku. (WYNIKI) Zapraszamy do polubienia i brania udziału w kolejnych ciekawych konkursach.


Tu znajdziecie blog Mamy Testującej. Zapraszamy do poczytania ciekawych recenzji http://serojad.blog.pl/

W dużym skrócie

Nikt dzisiaj nie wyobraża sobie dnia bez telefonu. A my wczoraj zapomnieliśmy zabrać z wizyty u babci. Bidulek leży tam i czeka na nasz powrót. Musimy jakoś dać rade. Mały wczoraj został pomyślnie zaszczepiony, nie gorączkuje. Wizyta w ikei z teściową zaliczona. starszy nie siusia juz od ponad tygodnia w pieluszki. od soboty nie siusia do spodni :) pamięta że trzeba wołać. Mama dumna  

poniedziałek, 11 marca 2013

Blogujące mamy

Blogujące mamy.

Mamy na pełen etat, oprócz tego kucharki, sprzątaczki, praczki i każda z nas mogła by dopisać przynajmniej kilka jak nie kilkadziesiąt czynności które codziennie wykonujemy. Niektóre z nas pracują zawodowo inne siedzą w domu z dzieckiem (dziećmi). Jak miło jest poczytać że nie tylko ja tak mam a wiele z was dzieli podobny los. Gdy spotyka nas jakiś problem, przeszkoda możemy zasięgnąć porady. Czasem dowiedzieć się ciekawych rzeczy które ułatwią nam codzienne czynności. Poradzić się innych co kupić a czego nie kupować (bezcenne rady, przy pierwszym dziecku trafiłam na wiele bubli).
I choć się nie znamy to się wzajemnie wspieramy (taka grupa wsparcia która zawsze gotowa humor poprawić)

Pozdrawiam mamy te obecne i te przyszłe

czwartek, 7 marca 2013

Deszczowo

Dzieci śpią czyste i pachnące :) Mama ma trochę wolnego. Wiec opisze cóż to się dzisiaj działo u nas na wyjeździe. Mały Jan musi zostać pochwalony bo już 4 dzień śmiga bez pieluchy. Mama jest dumna.
Plan dnia uległ zmianie no bo  miał być rower, miał być spacer, miało być  słoneczko..... a tu lało i było paskudnie.  Babcia uruchomiła zapasy klocków i małego budowniczego wciągnęło na jakiś czas... Nie wiedziałam że moje dziecko potrafi posiedzieć tyle czasu w jednym miejscu. A i odwiedziny u prababci zaliczone, kury odwiedzone :)   Młodszy wypróbował swoje krzesełko do karmienia. Mama chyba idzie poleniuchować

Dobranoc

środa, 6 marca 2013

rozdanie u testereczki

Zapraszamy na rozdanie w którym bierzemy udział

Pakowanko

Dziś od rana się pakujemy :) i jadę z maluchami do babci. Bierzemy wózek ubrania zabawki.... Jak zwykle pełno walizek. Ale za to na miejscu jak wiele atrakcji. Będziemy spacerować i szaleć po podwórku z dala od tego miejskiego zgiełku. W końcu taka piękna pogoda grzech jej nie wykorzystać.I pierwszy raz wypróbujemy naszą spacerówkę. Chyba małemu będzie się podobać. Uwielbia się rozglądać i uwielbia spacerki. Zrobimy może pare fotek z naszego wypadu :)

wtorek, 5 marca 2013

Pierwsza pomoc

Tyle się teraz słyszy o śmierci małych dzieci i niemowląt. Jako matka próbuje zrobić wszystko aby uchronić dziecko przed niebezpieczeństwem. Jednak jak sama wiem zdarzają sie nieszczęśliwe wypadki na które nie mamy wpływu.
 Opowiem wam krótką historię mojego starszego synka. Dodam że nigdy nie czekałam na pogotowie, zawsze sama synka zawiozłam do szpitala. Ale wiem że nie każdy posiada auto bądź nie zawsze matka sama jest w stanie zawieźć dziecko do szpitala. Pierwszy raz jak trafił do szpitala miał 7 miesięcy i 2 tygodnie. Dostał w domu temperatury, biegunki oraz wyrzynały mu się u góry dwie jedynki i jedna dwójka . Temperatura między 39 stopni a 40. jestem w stanie lekami ją zbić na godzinkę spada do 37,5 i znów w górę. Pani pediatra kazała mu dawać napar z borówki i nurofen na zbicie temperatury. Jakby nie pomogło to za dwa dni przyjść spowrotem. Niestety nie pomagało ani trochę mały nie miał ochoty ani jeść ani pić, rano pojechałam do pediatry i zażądałam skierowania do szpitala bo z synkiem jest źle. Lekarka nie była skoro do wysłania go do szpitala powiedziała że sobie sami poradzimy. A ja widziałam że coś jest nie tak. W szpitalu okazało się że mały wymaga nawodnienia kroplówkami wzmacniającymi i kroplówkami z lekami przeciwbólowymi i przeciwgorączkowymi. Diagnoza odwodnienie i gorączkowanie było spowodowanie ząbkowaniem. Mały zrobił się weselszy po 2 dniach zaczął jeść a po 4 wypisali nas do domku. Niestety nie na długo po południu znów biegunki wróciły a w nocy mały zrobił się blady podkrążone oczy znów nie chciał jeść. Nad ranem znów pojechaliśmy do szpitala. Mały bardzo się odwodnił powtórzono wszystkie badania i okazało się że przy poprzedniej wizycie syn zaraził się rotawirusem. Czym byłam zdziwiona jak mógł się zarazić skoro cały czas byliśmy w izolatce.... Kilka dni leczenia nawadniania kroplówkami a jak mały zaczął jeść to ordynator wysłał nas do domu. Powiedział żebyśmy lepiej już stąd poszli bo znowu złapiemy coś innego. I się okazało że wcale się nie mylił. Syn zaczął kasłać i miał zmiany na płucach, przez trzy tygodnie brał zastrzyki ale to już w domu spędziliśmy.

Kolejny raz syn miał 14 miesięcy i wylał na siebie kubek z gorącą kawą. Akurat był u nasz szwagier próbował zadzwonić po pogotowie ale się okazało że był w takim szoku że nie potrafił odblokować swojego telefonu. Na szczęście z męże zachowaliśmy zimną krwią. Miskę z zimną wodą do samochodu 3 ręczniki. Szwagier moczył ręczniki, ja robiłam okłady, mąż kierował. Mamy to szczęście że mieszkamy niedaleko szpitala dziecięcego na Spornej w Łodzi. I jak się okazało dzięki temu co zrobiliśmy syn uniknął przeszczepu skóry. Pomimo iż poparzenie było nawet III stopnia. Dziś praktycznie nie ma śladu że coś się wydarzyło.

Jeszcze taki mały epizod niby nic nie znaczy ale wydaje mi się że gdyba zapalenie się rozwinęło mały również mógłby mieć problemy. Jan pewnego dnia zaczął wszystko co miał w zasięgu ręki wkładać do ucha tzn. próbował włożyć do ucha bo przeważnie były to zabawki dużo większe od otworu w uchu. Na drugi dzień to samo. Pomyślałam sobie że pewnie cobie coś włożył do ucha i mu przeszkadza. Zapakowałam go w wózek i popędziłam do pediatry. Pani nic nie widziała ale nalegałam więc dała skierowanie do laryngologa. I tu moje zdziwienie na wizycie okazało się że syn ma obustronne zapalenie uszu.... Nie gorączkował, nie płakał. A według lekarza powinien.  I po raz kolejny przekonałam się że wszystko warto sprawdzić.

Kochani rodzice kiedy czujecie że coś jest nie tak warto sprawdzić kilka razy.  Nawet jeśli lekarz nie widzi wskazań. Wskazania to nie wszystko. Matka najlepiej wie i czuje jaki jest stan maluszka. Jeśli jest coś niepokojącego warto sprawdzić.
Uważam że leczenie dzieci powinno być priorytetem a karetka zawsze powinna przyjechać na wezwanie rodzica. Bo jak przez telefon można wydać diagnozę. Nie zawsze zatroskany rodzić potrafi dobrze opisać sytuację która ma miejsce.

Kocykowe chłopaki

Dlaczego moje chłopaki to kocykowe chłopaki.

Każde dziecko ma swojego ulubionego przytulaska, miśka z którym śpią itp. a moje chłoapki mają swoje kocyki. Chodzą z nimi spać. Kocyk Jana jest lekarstwem na małe smuteczki, na bolący paluszek czy na stłuczone kolano. Zabieramy go wszedzie ze sobą. Od niedawna ma wersję mini, mama wycięła z jednego z kocyków (a właściwie z jego połowy) kwadrat który zabraliśmy na RTG. Taka wersja torebkowa :)
Antoś idąc spać przytula się do swojego kocyka. Widać że też bedzie przywiązany do kocusia swojego.

W rozmowie z koleżanką wspomniałam o kocyku Jana i to ona stwierdziła: a to takie kocykowe chłopaki. I tak już im zostało :)

poniedziałek, 4 marca 2013

:)

A to ci niespodzianka mama dostała kwiat od męża swego z okazji dnia dzisiejszego :) zaskoczył mnie bo się nie spodziewałam zupełnie a napewno nie spodziewałam się że dostane go do obiadu :) niemniej jednak jest mi niezmiernie miło kochanie :*

A i jeszcze jedna ciekawostka rano został uruchomiony laptop ten co to go młody zalał i działa :)

27

Coś wam zdradzę moje drogie :)
Matka ma dzisiaj 27 urodzinki.... czy jest szczęśliwa z tego powodu... Ciężko stwierdzić. Kiedyś nie mogłam się doczekać urodzin, prezentów tortu. Krótkie podsumowanie mojej działalności na tym świecie z czego jestem dumna. Z mojej wspaniałej rodzinki. Mam w domu trzech wspaniałych muszkieterów (męża i dwóch synów). Cóż można chcieć więcej. A no można potrzebujemy jeszcze swojego własnego M. i to chyba będzie moje życzenie urodzinowe. Chyba nie powinnam głośno o tym mówić ale wierzę że się kiedyś spełni.

A i wszystkiego najlepszego tym którzy również maja dzisiaj urodzinki. Sama znam kilka osób. Córa mojego męża z pierwszego małżeństwa również ma dziś urodzinki. Więc wszystkiego najlepszego szczególnie dla ciebie D.

A torcik bym taki chciała :) od Budiego Valastro :) 

niedziela, 3 marca 2013

Chrapanie

Chrapanie to czynność którą mój T wykonuje co noc skutecznie zakłócając mój sen. Mój własny prywatny sen.  Nie jestem w stanie zasnąć gdy on pierwszy położy się spać.. W ciągu pięciu sekund usypia i zaczyna się koncert... Na samą myśl dostaje ciarek... Przeżywam męki... Poszturcham trochę i przekręca się na bok :) wtedy mogę sobie spokojnie iść spać. Niestety czynność szturchania nie jest skuteczna na dłuższy czas. Trzeba kilkukrotnie powtarzać ją w nocy.
Pokusiłam się nawet o zakup jakiegoś sprayu do nosa na chrapanie, niestety po dwukrotnej aplikacji mąż stanowczo odmówił używania tego specyfiku.
Słyszały uszy co brały :) pozostaje szturchanie.

A może ktoś zna skuteczny sposób na pozbycie się chrapania, bądź jego zminimalizowanie..

Dobranoc.

smile :)



 Ze starszym to różnie bywało. A maluch zawsze wstaje z wielkim bananem na twarzy. Po czym łatwo mi poznać że przebudził się na cyca, jak się kręci z zamkniętymi oczami to chce smoka albo cyca i śpi dalej. A jak się śmieje od ucha do ucha to nicie ze spania :) Uwielbiam uśmiechnięte buziaki moich szkrabów.

A jak budzą się wasze pociechy :)
Januś jak jeszcze smoczka używał. I jego kocuś ulubiony

Zalany komputer

Pomysłowość małego nie zna granic... Ostatnio z dnia na dzień ma coraz więcej pomysłów co bardzo cieszy mamę że mały taki samodzielny, że już tak dużo potrafi i jest taki kreatywny. Czasem jego pomysły nie należą do tych najlepszych.. pomalowane ściany w pokoju, zerwany kawałek tapety (tata będzie kleił bo po co miałby sobie odpocząć po pracy) no ale wczoraj to przeszedł sam siebie. Mama mimo iż była dwa metry dalej to nie zauważyła że mały coś knuje... Zalał piciem tatusiowego laptopa.... i woła patrz mama. Oj se pomyślała mama i co teraz bedzię szybko ściere wycieranie wyjecie baterii i odstawienie na do góry nogami żeby resztki wyciekły.... poczekamy niech przeschnie. Może będzie działał... Może się dużo nie wylało.... Może to tylko troszke na wierzchu było.... Może... Heh zobaczymy. Tata wrócił w dobrym humorze i nawet nie był zły. Ja wiedziałem że tak się kiedyś stanie..... Pociesza się że kiedyś kupił mamie netbooka. Leżał nie używany, brany główenie na wyjazdy. Teraz się przyda.

piątek, 1 marca 2013

Nie taka mama straszna


W ramach pięciu minut dla mamy postanowiłam zrobić sobie moją ulubioną maseczkę błotną :) Wtedy zaczęło marudzić moje małe dziecie i domagać się "cyca". Starsze na widok mamy z maseczką powiedziało ino idź się umyj bo jesteś brudna a małe dostało mleczarnię i się delektowało :) jak skończyło to zauważyło maseczkę skrzywiło się i ryknęło płaczem nie pomogły tłumaczenia że to mama więc szybko pobiegłam zmyć i próbowałam 10 minut opanować ten płacz... Mały śpi.  Mam nadzieje że sny są kolorowe.

Słoneczko to tylko była mamusia
Już nie będę straszyć.


PS
Jak wstał to się słodko uśmiechał :)

O tym każda mama wie





Coś co mi dzisiaj w oko wpadło na facebooku 




Mój mały Dżony to jest mistrzem w brudzeniu a po ścianach maluje jak prawdziwy Picasso... Do sprzątania ciężko zagonić chyba że czegoś chce to posprząta sam zabawki. Wczoraj jak odwiedziła nas ciocia nie zdążyła butów zdjąć a mały dumnie oznajmił siosiu sam zrobiłem bałagan i wskazał wysypane zabawki w salonie.

 A jak wasze maluchy sprzątają po sobie chętnie czy nie koniecznie??
Jak zachęcić dwulatka do sprzątania????

Prąd...

Dzis od rana prąd włacza się i wyłącza włacza i wyłącza i tak już chyba z 10 razy...
Zawsze tak jest jak człowiek go najbardziej potrzebuje. Pralka i zmywarka pełne czekają na włączenie.... Pozmywać to sobie w zlewie moge brak zmywarki tragedią nie jest pomyslałam sięgam po płyn a tam denko widać.....  Człowiek własnie się przygotował na odkurzanie bo ciocia przyniosła małemu ciasteczka a on stwierdził że ładnie się kruszą.. A tu masz babo placek wszystko na opak.... dobrze że kuchenke mamy na gaz to można dzieciaczkom obiad ugotować se pomyślałam i tu tez problem bo żeby odpalić kuchenkę potrzebne zapałki lub iskra z kuchenki.... i to też na prąd..... Całe szczęście wygrzebałam gdzieś zapalniczke małża i się udało.....
W czasie pisania tak długiego postu już cztery razy się włączyło i wyłączyło...  
I jak tu się nie denerwować.

Dziś bez prądu ciężko się obyć.