poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Dziecko na zakupach

Bardzo jestem ciekawa jak wasze dzieci zachowują się w sklepie na zakupach. Czy to w markecie czy małym osiedlowym sklepie gdzie wiadomo półki uginają się od kolorowo opakowanych słodyczy.

U nas panuje jedna zasada, nie wiem czy jest ona dobra czy nie. Mały może sobie wybrać jedną tylko rzecz czy to zabawka, książczeczka czy coś ze słodyczy. Sam o tym dobrze wie i czesto zanim wejdziemy do sklepu wie co bedzie chciał ze sobą z niego zabrać. Będąc na większych zakupach udajemy się najpierw do działu bądź sklepu z książeczkami gdzie wybiera sobie jedną, mały uwielbia czytanie książeczek, ma już dość pokaźną kolekcję.

Na całe szczęście udaje nam się uniknąć staku histerii w sklepie bądź przed nim, jak to zdaża mi się czasem obserwować u innych dzieci. Które kładą się przed sklepem i wrzeszczą na całego.  A u nas była ostatnio odwrotna reakcja małego dziadek chciał mu kupić dwie książeczki a Jasio popłakał się bo chciał tylko jedną, na szczęście szybko mu przeszło.

Ja niestety muszę zabierać dzieci ze sobą i zakupy z dwójką małych dzieci czasem są uciążliwe, kiedy pomaga mi mąż jest zdecydowanie łatwiej.

Ciekawi mnie jak wy mamy sobie radzicie z dziećmi na zakupach

7 komentarzy:

  1. Staram się nie brać Majki na zakupy jeśli idę sama. Jeśli jestem z mężem, to córka jedzie w wózku sklepowym. Raczej nie ustalamy czy coś jej kupimy. Obywa się bez płaczów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie ja nie mam z kim zostawić dzieci, a mąż często pracuje do późnych godzin. Sama chętnie bym ich nie zabierała na zakupy ale wyjścia innego nie mam

      Usuń
  2. Wszystko jeszcze przed nami ale podoba mi się ta Wasza wypracowana zasada. Przynajmniej określone zasady z góry są jasne dla obu stron. A reakcja Jasia na nadmiar książeczek - bezcenna :)

    OdpowiedzUsuń
  3. u nas też nie ma większych histeri chociaz żadko jestem na zakupach z dzieciakami staram się je zostawiać z babcią bo to męczące i dla mnie i dla nich :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na duże zakupy wybieram się tylko z mężem i z Młodszym, Starszego podrzucam babci. Na takie zwykłe codzienne chodzimy razem. Starszemu zawsze biorę picie i bułkę. Owszem nachętniej zapakowałby cały wózek słodyczy, ale tłumaczę mu, że tak nie robimy i zawsze ma ze sobą jakieś swoje autko- dzięki temu nie chce innych zabawek :)Mam tylko problem jak widzi książki- lubi je tak samo jak Jaś :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak w ogóle- ładne zmiany! Ładni Wy :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Szczerze mówiąc to taka zasada ma swoje minusy - może się tez okazać, że dziecko uzna za naturalne to, że ZAWSZE w sklepie dostaje jedną rzecz, a to oznacza niefajne reakcje przy wszelkich odchyłach od normy, co zresztą pokazał przykład z dziadkiem. To samo, a nawet gorzej może być wtedy kiedy nie dostanie nic. To jest tylko pozorny spokój, lepiej jest dziecku zróżnicować nieco to wszystko i jednocześnie tłumaczyć, że nie zawsze musi dostać a także że możesz dostać więcej czasami.

    OdpowiedzUsuń