poniedziałek, 29 grudnia 2014

Święta i po świętach

Przygotowanie do świąt trwa jakiś miesiąc. Roboty jest dużo: ubieranie choinki pieczenie pierniczków, sprzątanie, gotowanie, pieczenie czy mycie okien. Każdemu z nas zajmuje to dużo czasu. Ja w tym roku poszłam po raz kolejny na łatwiznę i pojechałam do rodziców. Próbowałam coś pomóc ale chodzenie między kuchnią a czwórką dzieci (w czasie świąt męża liczę jako duże dziecko :)) kiedy ktoś jest głodny, coś wylał i woła mama dość ciężko skupić się choćby pół godziny na jednej rzeczy. A jak tylko dzieci spuszczone były na chwilę z oka to chyba bawiły się w tajfun bo inaczej nie mam pojęcia jak w ciagu kilku minut udało im się taki bałagan zrobić. Dzieci z mikołaja zadowolone.
W pierwszy dzień świąt spadł śnieg na który  nie liczyłam a tu taka śliczna niespodzianka :) Ja za to w święta złapałam jakiegoś wirusa wszystko mnie bolało i źle się czułam, nawet wstyd się przyznać nie odpisałam z tego wszystkiego na smsowe życzenia bo nie miałam siły.
Wczoraj wróciliśmy do siebie i przed nami sylwester z dzieciakami.

Przypominam o KoNkUrSiE

3 komentarze:

  1. Zazdroszczę tego, że macie możliwość wyjechać w okresie świątecznym do rodziny, ale wiem też, że czasem człowiek się umęczy chociaż się nie napracuje :)
    My również cieszymy się, że chociaż tego drugiego dnia świąt spadł śnieg i zrobiło się bardziej magicznie. Święta bez śniegu to jednak nie to samo :)

    OdpowiedzUsuń
  2. rodzina przydaje się na święta....nie trzeba przygotowywać tego wszystkiego samemu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że już lepsze samopoczucie...

    OdpowiedzUsuń