Moja ocena
10/10
Cena
Od 42-50zł w zależności od modelu
Jak wiecie na ten dzień nie moglam się doczekać całe 9 miesięcy. Na jakiś miesiąc przed porodem każdy mówił "pewnie ci ciężko" a ja jak bym była nie w ciąży. Czułam się wyśmienicie aż do soboty kiedy to rano wstałam i właśnie było mi ciężko, nic mi się nie chciało. Pojechalam rano na zakupy bo chciało mi się czereśni :-D weszłam po moją ulubioną wędline i tam znajoma powiedziała ty to wyglądasz jakbyś miała dzisiaj rodzić.
Kiedy kolo 16 zaczęły boleć mnie plecy i po chwili minęło pierwsze co pomyślałam to "znów bóle z krzyża a nie mogła bym choć raz mieć te lżejsze z pleców" po jakichś 15 minutach znów pobolało i przestało. Zadzwoniłam kolo 18 do męża że dzisiaj bedzie tatą. Powiedzial ze sie zbiera i będzie za jakiś czas. A ja jak leżałam/siedziałam to ból mijał jak zaczęłam się kręcić to w ciągu 5 minut 3 skurcze były. Przebralam się umylam i nie wiedziałam jechać już do szpitala czy nie. Bo jak usiadłam to pół godziny nic. W koncu sie zdecydowałam u mama mnie zawiozla.
Kiedy już bylam na oddziale i położna na mnie popatrzyła to się spytała czy ja na pewno do porodu bo nie było nic po mnie widać. Przyszła pani doktor zbadala mnie i podczas polgodzinnego wywiadu i papierkowej pracy położnej nie było ani jednego skurczu.
Lekarka stwierdziła ze jest 5cm rozwarcia i że zrobi jeszcze usg.
Jak się podniosłam to bóle wróciły. Na usg wyszło to co mówił ginekolog dziecko będzie miało 3970-3900 ale brzuszek ma większy od główki.
Słyszałam jak poprosiła położną o duże nacięcie nawet jeśli główka da radę przejść po to by uniknąć zaklinowania się dziecka w drogach rodnych, za co jestem jej wdzięczna bo mały urodził się cały i zdrowy.
Wszystkie procedury zakończyły się koło 22 i wtedy dotarł do mnie mąż. Zdecydowaliśmy się po raz pierwszy na poród rodzinny. Skurcze nadal były delikatne. Po badaniu przez położną dostałam czopka i wtedy skurcze były nieco mocniejsze i dłuższe. Ale nadal słabsze od tych ktore miałam w poprzednich porodach. Przeszliśmy na piłeczkę, mąż masował mi plecy a pomiędzy skurczami ucinalismy sobie pogawędki w koncu nie widzieliśmy się kilka dni.
Rozwarcie postepowało a w trakcie położenia się na łóżku do badania cała akcja ustawała.
Położna dała mi niewielką dawkę oksytocyny i wtedy dwa skurcze były mega bolesne i spytała czy wyrażam zgodę na kroplowke z oksytocyną. Kroplowka podłączona po 23 szybko wykonała swoje zadanie po kilkunastu minutach czułam bóle parte niestety pelnego rozwarcia nie było, główka dość wysoko a na łóżku akcja ustawała.
Dwa skurcze musiałam powstrzymywać na stojąco co było dla mnie najtrudniejszym momentem porodu, później z pomocą położnej i męża wróciłam na łóżko rozwarcie pełne.
Po kilku partych malucha miałam na brzuchu. Była 23.30 tata przeciął pępowine, po jakimś czasie Staś poszedł z tata na ważenie miał 4200gr i 60cm. Niestety był problem z łożyskiem które dość dlugo nie chciało sie odkleić, powodem było branie leków na wstrzymanie plamienia w czasie ciąży. Na szczęście obyło się bez komplikacji.
My u dziadków cały czas. Prawdopodobnie zostaniemy tu do pierwszego szczepienia.
Czasem jest ciężko jak zostaje sama to akurat wszyscy w tym damym czasie czegos potrzebują.
Maly obudzi sie na cycusia. Janek potrzebuje pomocy w toalecie a Antek sprawdza szafki w kuchni czy przypadkiem nie ma jakiegoś cukru lub mąki do wysypania. A jak tylko ktos przyjdzie to mały zapada w sen.
Jest raczej spokojnym dzieciątkiem. Je mlesio i śpi. Tylko przed zrobieniem kupki pręży się nawet kolo godziny. Pytalam się lekarki jak byliśmy na wizycie patronażowej czy to kolki czy co sie dzieje ale spytała sie czy KP i jak powiedzialam że tak to usłyszałam no właśnie. No właśnie co??? Unikam potraw ostrych, wzdymajacych itp i nie bardzo.wiem jaka jest przyczyna mały nie płacze (no chyba że w kąpieli bo nie lubi) ładnie śpi tylko to mi nie daje spokoju że go w brzuszku kręci. No ale widać ta pani doktor nam nie pomoże. Pewnie najszczesliwsza była by gdybym mu dała MM a i to nie wiem czy rozwiązało by sprawę. Właściwie to maly ma tak od urodzenia jak nie zasnie przy cycusiu to wiadomo było że będzie kupa.
Mały jest kopią taty. Jakby wyjął go ze starego zdjęcia i położył obok.
Na zdjeciu chłopaki może i wyglądają podobnie ale w rzeczywistości nie są. Każdy kto do nas przyjdzie popatrzy i mówi że każdy jest inny.