poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Zasady dobrego zachowania w miejscach publicznych.

Wydawało by się że każdy z nas wie jak zachować się w miejscu publicznym. W miejscu gdzie przebywają też inni ludzie. Np w kościele, w parku, w zoo,na poczcie,  na placu zabaw, chociażby w sklepie osiedlowym czy markecie. Wymieniać można by bez końca, jako matka  wymieniłam te gdzie najczęściej bywam z dziećmi. Początkowo im tłumaczę, że się nie biega (niedotyczy placu zabaw :)), nie krzyczy, że trzeba uważać bo inne osoby też są wokół nas. To jak my się zachowujemy i wpoimy dzisiaj dzieciom, tak one będą się zachowywały w przyszłości.


Wczoraj byliśmy w zoo.
To że w zoo nie karmimy zwierząt wydawało by się że każdy z nas wie. No może poza mini zoo gdzie można dostać, kupić karmę i dać ją kozie czy królikowi. W różnych częściach zoo w wyznaczonej godzinie opiekun, bądź trener karmi zwierzaki specjalnym pokarmem. Część wybiegów jeszcze nie była otwarta,  wiadomo że są zwierzęta egzotyczne i one potrzebują cieplejszej pogody, część ze zwierząt może właśnie choruje, przechodzi szczepienia itp.
Lamy fajne, wyglądają na wesołe i skore do ludzi, chętnie podchodzą i wyciągają łepki w kierunku zwiedzających.  Wybieg jest tak umieszczony że są na wyciągnięcie ręki. I tu pojawia się problem. Ludzie karmili zwierzakim czym mieli, tylko po to żeby nie odeszły i można  było sobie zrobić zdjęcie. Byłam w szoku jak zobaczyłam że ludzie stawiają dzieci na murku a te dają lamom chipsy...... No po prostu padłam z wrażenia. Po pierwsze kto  daje zwierzakowi chipsy..... Po drugie stawianie dziecka 3-5 letniego a nawet mniejszych na murku z którego nie daj boże chwila nieuwagi i mogą spaść w zagrodę z lamami to duża nieodpowiedzialność a po trzecie dzieci karmią je z ręki. Lama zęby ma. Nigdy nie wiadomo jakich użyje. A jeśli przysmak chipsowy zasmakował i będą chciały więcej. i chwycą dziecko za rączkę.... Wole nie wiedzieć jakby to się mogło skończyć. Jeśli syn czegoś nie widział to tata go brał na ręce i mu pokazywał.  Nigdy nie stawiał go na ogrodzeniu z którego wiadomo każdemu mogłaby się podwinąć noga.
Rzecz następna to lama jej żołądek i chipsy. Nas nikt nie karmi sianem czy karmą dla zwierząt. Myślałam że dorośli są odpowiedzialni. Jednak po raz kolejny miałam przykład że swoim zachowaniem przyzwalają dzieciom na nieodpowiednie zachwanie.

W zoo są puszczone pawie które dumnie się przechadzają po ogrodzie. Żeby ludzie mogli je podziwiać. Pawi ogon robi wrażnie czy to na małymczy to na dużym. Przy pawilonach i zagrodach są umieszczone ławeczki,żeby można było przystanąć. W jednym z zakątków dwie dość młode pary z dziećmi paliły papierosa, szybko i nerwowo no bo przecież w zoo jest zakaz palenia, obok podszedł paw. Zainteresowany palącymi jeden z panów próbował poczęstować go papierosem paw był nawet zainteresowany propozycją ale niestety z za rogu wyłoniliśmy się my i inni zwiedzający. Jakby się to skończyło dla pawia, nie wiem ciężko powiedzieć. I kolejny raz rodzice pokazali dzieciom, że nie ma czegoś takiego jak zakazy i nakazy.

Przykro patrzeć na to wszystko, taki wypad powinien być radosy, wesoły i poza pokazaniem dzieciom zwierząt to swoim przykładem powinniśmy ich czegoś uczyć.  A nie pokazywać w jaki sposób łamać zakazy. Bądźmy odpowiedzialni za nasze pociechy, bo od tego zależy ich bezpieczeństwo.





6 komentarzy:

  1. Ludzie , niestety, czasami w ogóle nie myślą nad tym co robią i cego ich uczynki mogą nauczyć ich dzieci.

    OdpowiedzUsuń
  2. No niestety ludzie, nie potrafią się zachować czasami.

    OdpowiedzUsuń
  3. Żal tyłek ściska... Szkoda, że ludzie nie myślą, tylko robią :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba pozostawię to bez komentarza...

    OdpowiedzUsuń
  5. No aż mnie roztrzęsło. Kolejny raz potwierdza się , zę 80 % społeczeństwa to idioci (przepraszam ze tak dosadnie).
    Jak piszesz o tym stawianiu na murku, to przypomniało mi się, jak juz baaardzo dawno temu, rodzina zwiedzała zaporę na jeziorze solińskim w Bieszczadach. Ojciec trzymał małe dziecko- około 2-3 letnie na "barana" i wychylali się za zaporę. Dziecko mu wyleciało i wpadło do zalewu, a w rękach zostały mu tylko buciki. Masakra. Oczywiście dziecko nie przeżyło, wysoko i strasznie głęboko.
    Dorośli- bądźcie rozsądni.

    OdpowiedzUsuń