niedziela, 26 maja 2013

Jak mały Jan fanty zdobywa

Dzisiaj mały pojechał z tatą na budowę, bardzo lubi z nim jeździć tata jak nie pracuje tylko jedzie tam w celu spotkania się z klientem to małego zabiera (nasz tata to taki pan co robi ogrzewania w domach, a na lato im klimatyzacje zakłada bądź inne cuda). W drodze powrotnej chłopaki zajechali do Obi. Tam przed marketem jest kiosk a przed nim stoi lodówka z napojami (taka lodówka co to pani w kiosku guzik wciska żeby się otworzyła) Mały podbiegł do lodówki otworzył i wyciągnął sobie tymbarka..... Tata szybko pobiegł ale lodówka się zamknęła już i nie chciała już otworzyć..... Lodówka zamknięta, kiosk zamknięty..... w markecie nic nie wiedzą..... młody zdobył artefakt w postaci napoju (tata jak będzie jechał na budowę ma podjechać i oddać pani pieniążki)  Ale to nie pierwszy raz jak mały coś zwinął..... jak miał troszkę ponad rok mama z tatą byli w markecie i choć mama go pilnowała przeszła przez kasę i poszła do samochodu (co by mały nie wołał słodyczy) a tata poczekał zapłacił, w drodze do domu okazało się że mały coś ciućka... mama sprawdza a on czekoladkę Duplo wcina...... jak ją wziął to nie mam pojęcia. Pilnowałam przecież. Historia kolejna tata był z małym po mięsko a on cały zaklejony lizakiem wraca oczywiście mama tacie reprymendę że przecież nie daje mu lizaków, tata nawet nie zwrócił uwagi że mały miał lizaka.... Podejrzewam że tak samo jak i czekoladką poczęstował się w sklepie lizakiem...... Potem matce jest głupio, że no przecież miałam oczy dookoła głowy a on i tak był sprytniejszy... A z drugiej strony wkurza mnie to że w marketach słodycze przy kasach są w zasięgu ręki dziecka, tylko w Kauflandzie spotkałam się z kasami dla rodziców z dziećmi bez słodyczy.
Teraz jest troszkę mądrzejszy i więcej rozumie (w czerwcu będzie miał 3 urodzinki) jak coś weźmie to do kasy idzie i woła pieniążka, no bo przecież to on musi zapłacić.
Dzisiejszy wypadek przy obi, tata zauważył i chciał oddać... ale nawet nie było gdzie i komu... Kolejna sprawa jak on tą lodówkę otworzył...... Tata nie dał rady :D 

I niestety oczy w okół głowy nie pomagają, jak mały jest spryciarz.

Czy wasze dzieci też tak mają czy tylko mój.

6 komentarzy:

  1. Zgadzam się z Tobą, to bardzo wkurzające gdy w kasach bombardują słodyczami, a w tesco są jeszcze często jakieś książeczki dla dzieci kolorowe... obok prezerwatyw.. No idzie zwariować. Mój ma 11 miesięcy ale on z tych ostrożnych i raczej rzadko mu się zdarza po coś sięgać. Jak zacznie chodzić to pewnie się zmieni wszystko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najchętniej to bym dzieci w ogóle do marketów nie zabierała, ale co zrobić jak niema ich z kim zostawić.Starszy się niczego nie boi :) ostatnio w Tesco powiedział pani na kasie że jak będzie niegrzeczna to weźmie ją za rękę i na dwór wyprowadzi żeby się uspokoiła :D

      Usuń
    2. o jaaa niezle.

      wiesz co slodycze slodycza zabawki zabawka najbardziej to wkurzajacy ja ci inni ludzie!!!! w polsce jest jakis glupi zwyczaj pouczania matek nagle wszyscy wszystko wiedza. dobra jak zartem dziecku powie w ten sposob to moze i sie wystraszy i bedzie grzeczniejsze na chwile ale jakos bym dziwnie na niego spojrzala :P

      Usuń
  2. Nam się raczej na szczęście takie rzeczy nie zdarzają, wiek już albo jeszcze nie ten :-) Choć Młody ostatnio z przedszkola w kieszeni przyniósł jakieś euro (na szczęście "zabawkowe") ale to zapomniał wyjąć po skończonej zabawie, więc następnego dnia odniósł.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z okazji Dnia Dziecka wraz z wydawnictwem Dreams zorganizowaliśmy dwa ciekawe konkursy. W obu do wygrania bardzo ładna książeczka dla dziecka. Chciałabym Was serdecznie zaprosić do udziału, jednak nie chce wyjść na zupełnego natręta i nie będę spamowałą Was linkami :) Gdybyście byli zainteresowani wygraniem ślicznych książeczkowych nagród to zapraszam na mój profil, a tam do Babylandii oraz Książeczek synka i córeczki :) Z góry przepraszam za tą reklamę... Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń